zdjecia nagłówek

niedziela, 23 maja 2010

i do tego... wracamy.

Do pewnych rzeczy po prostu się wraca. Są powody mniejsze lub większe, ale generalnie to jest mało istotne. Istotny jest sam powrót. Coś co cofa czas. Czy to w myślach, czy w bycie rzeczywistym, coś zmusza nas by na moment się zatrzymać, popatrzeć się przez ramię, uśmiechnąć się, zrobić kwaśną minę, albo po prostu wyrazić pełną neutralność. Wracamy. Do miejsc, smaków, papierosów, byłych dziewczyn (osobiście nie polecam), rozterek, klocków lego, sklepu gdzie kupiliśmy bułki, bratów z rakemna...
Powrót jest wpisany w nas samych. Jest częścią człowieczeństwa. Historia, kroniki, dzienniczki, notatki...zapisujemy pewne rzeczy by jeszcze prościej było nam wrócić. Choć słyszymy 'nie gdybaj', 'nie myśl o tym', 'nie roztrząsaj tego'... i tak wracamy. Wszyscy. Czy to do kłótni sprzed tygodnia, czy Holokaustu.
Czasem zataczamy wielkie koło, a czasem to po prostu krok w tył. Małoistotne.
Dziś. W kuchni, przy kawie i papierosach, znajomy Czapi opowiedział mi historię wędrówki talerza. Pomijając drogę projektu,produkcji, transportu,kupna ( pracując w handlu, w wolny dzień unikam tego słowa jak ognia),rozpakowania, droga talerza jest dość prosta. Od zlewaka gdzie wychodzi czysty, do zlewaka gdzie wraca brudny.

Oczyszczenie. Nie można powiedzieć, że to jest główny powód powrotu.
Ale nazbyt częsty.

/////
na koniec zdjęcie :

wtorek, 18 maja 2010

gotowanie.

Gotowanie to nie jest to co potrafię robić. Generalnie bardzo wielu rzeczy nie potrafię robić. Obecnie w ogóle jest taki czas nie potrafienia robić nic. Nic na to nie poradzę.

Także duuuużooo gotowanych fot. Smacznego.

Zoo i sztuczne zwierzęta przeważają !

















poniedziałek, 3 maja 2010

1 maj

Kolejny raz dociera do mnie, że jakoś niefortunnie nieurodziłem się w najdogodniejszych dla siebie czasach. I bynajmniej nie chodzi tutaj o życie w czasach socrealizmu. Tylko po prostu podczas siedzenia nad tymi zdjęciami, taka myśl przyszła do głowy. Nie pasuję ... i tyle. Nie chce mi się tłumaczyć.

Tak mimowolnie wyszło, że usiadłem nad tymi zdjęciami... w maju i choć jest 4 maja to tak niefortunnie mimo wszystko się kojarzy. To było tak...

Od jakiegoś tam czasu, corocznie (choć od niedawno z moim towarzystwem) grupa śmiałków spotyka się u niejakiej (w przyszłości : ) ) sławnej Malwy na grillu. Ów grill jest wydarzeniem zacnie wielkim jak na liczbę mieszkańców miejsca, w którym swoje położenie ma. Ów Brzeźce, bo tam odbywa się owy spęd, jest małą wioską, co pozwala i wręcz narzuca w pewien sposób robienie wioski: ).
Wracając do sedna sprawy ...na owym grillu ( który notabene odbył się przy grillu elektrycznym w domu :P) chodziło o odtworzenie po najmniejszej linii oporu czasów socrealizmu. Wielki w tym udział miała Malwa, która dysponowała większością gadżetów. Zdjęcia są tylko i wyłącznie z zewnątrz... cały pokój był jednak przystosowany do tego klimatu....

I chciałoby się przytoczyć pewne ostatnie słowa byłego ministra budownictwa za komuny, który popełnił samobójstwo na swojej działce - " Towarzysze ! nie strzelajcie !"