Kiedyś jechaliśmy do Warszawy.
Widzieliśmy wypchane gołębie przyczepione do gałązek w przydrożnym barze, fototapetę na tle metalowych stolików, zwierzęta ze słomy.
Czasem jest tak, że zachwycamy się jak dzieci, rzeczami które w naszym środowisku nie można odnaleźć. Stare prowincjonalne bary, w których nie powinno zamawiać się podejrzanych hamburgerów z mikroweli są najlepszym tego przykładem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz