Do pewnych rzeczy po prostu się wraca. Są powody mniejsze lub większe, ale generalnie to jest mało istotne. Istotny jest sam powrót. Coś co cofa czas. Czy to w myślach, czy w bycie rzeczywistym, coś zmusza nas by na moment się zatrzymać, popatrzeć się przez ramię, uśmiechnąć się, zrobić kwaśną minę, albo po prostu wyrazić pełną neutralność. Wracamy. Do miejsc, smaków, papierosów, byłych dziewczyn (osobiście nie polecam), rozterek, klocków lego, sklepu gdzie kupiliśmy bułki, bratów z rakemna...
Powrót jest wpisany w nas samych. Jest częścią człowieczeństwa. Historia, kroniki, dzienniczki, notatki...zapisujemy pewne rzeczy by jeszcze prościej było nam wrócić. Choć słyszymy 'nie gdybaj', 'nie myśl o tym', 'nie roztrząsaj tego'... i tak wracamy. Wszyscy. Czy to do kłótni sprzed tygodnia, czy Holokaustu.
Czasem zataczamy wielkie koło, a czasem to po prostu krok w tył. Małoistotne.
Dziś. W kuchni, przy kawie i papierosach, znajomy Czapi opowiedział mi historię wędrówki talerza. Pomijając drogę projektu,produkcji, transportu,kupna ( pracując w handlu, w wolny dzień unikam tego słowa jak ognia),rozpakowania, droga talerza jest dość prosta. Od zlewaka gdzie wychodzi czysty, do zlewaka gdzie wraca brudny.
Oczyszczenie. Nie można powiedzieć, że to jest główny powód powrotu.
Ale nazbyt częsty.
/////
na koniec zdjęcie :
dobre jest to co robisz i co piszesz. wędrówka talerza, trafne. katharsis. każdy potrzebuje powrotu.
OdpowiedzUsuń